Chleb trafił na czarne listy dietetyków tak szybko, jak kiedyś znalazł się na szczycie piramidy żywieniowej.
Jednak problemem nie jest sam produkt, ale jego katastrofalna transformacja w ciągu ostatniego półwiecza, donosi korespondent .
Współczesny biały bochenek wykonany z rafinowanej mąki najwyższego gatunku ma niewiele wspólnego z chlebem, który jedli nasi przodkowie, a organizm odpowiednio na niego reaguje. Głównym haczykiem jest szybkość, z jaką taki chleb jest przekształcany w glukozę, powodując skok poziomu cukru we krwi i późniejsze uczucie głodu.
Nie zawiera prawie żadnego błonnika, witamin i minerałów znajdujących się w pełnych ziarnach. Są to puste kalorie w najczystszej postaci, dostarczające energii, ale pozbawione wartości odżywczych.
Organizm reaguje na nie jak na atak cukru, uruchamiając procesy prowadzące do insulinooporności. Ale chleb nie musi być wrogiem.
Prawdziwy, długi chleb na zakwasie z mąki razowej lub z mąki z pełnego przemiału lub mąki z obrzeży to węglowodany złożone o zupełnie innych właściwościach. Drożdże i bakterie zakwasu częściowo „trawią” ziarno, czyniąc składniki odżywcze bardziej dostępnymi i obniżając indeks glikemiczny.
Ten rodzaj chleba syci na długo, nie wywołując nagłych wahań hormonalnych. Wybór sprowadza się do czytania etykiet i szukania ciemnych, gęstych bochenków o krótkim składzie.
Słowa „razowy”, „żytni” i „mączny” powinny być na pierwszym miejscu. Im bielszy i bardziej przewiewny miękisz, tym mniej w nim dobroci.
Eksperymentowanie z odstawieniem białego chleba na miesiąc często otwiera ludzi na nowy smak i nową jakość sytości. Pieczywo może być fundamentem, a nie tylko dodatkiem.
Związek z nim nie wymaga ślepego wykluczenia, ale świadomego wyboru na rzecz jakości i tradycyjnych receptur. Powrót do korzeni piekarnictwa okazuje się być najbardziej postępowym krokiem dla współczesnego zdrowia.
Czytaj także
- Dlaczego mózg myli pragnienie z chęcią zjedzenia bułki: cichy sabotaż nieuregulowanego bilansu wodnego
- Co kryje się za nocnym podjadaniem: dezorientacja mózgu, gdy zmęczenie maskuje głód

