Przemysł zdrowotny aktywnie sprzedaje ideę, że nasze ciało jest brudną gąbką, która zgromadziła tony „żużlu” i wymaga regularnego i całkowitego oczyszczenia.
Soki, lewatywy, ścisłe posty i terapie chelatacyjne są przedstawiane jako ratujące życie dla wątroby i jelit, donosi korespondent .
Jednak z perspektywy medycyny opartej na dowodach obraz ten wygląda zupełnie inaczej, a niektóre metody oczyszczania niosą ze sobą realne zagrożenia. Ludzkie ciało nie jest biernym zbieraczem śmieci, ale złożonym samoregulującym się systemem.
Zdjęcie: Pixabay
Wątroba, nerki, płuca, jelita i skóra pracują jako całodobowy, wysoce wydajny kompleks oczyszczający, neutralizujący i wydalający produkty przemiany materii i potencjalnie szkodliwe substancje. Nie ma naukowych dowodów na to, że u zdrowej osoby toksyny w jakiś sposób gromadzą się w tkankach, stwarzając potrzebę interwencji z zewnątrz.
Co więcej, wiele popularnych programów detoksykacyjnych może powodować wymierne szkody. Rygorystyczne diety sokowe lub głodówki prowadzą do niedoborów białka, zdrowych tłuszczów i witamin. istotnych składników odżywczych, zakłócając procesy biochemiczne.
Nadmierne spożywanie lewatyw oczyszczających grozi uszkodzeniem jelit, wypłukaniem zdrowej mikroflory i rozwojem zespołu „leniwego jelita”. Terapia chelatacyjna reklamowana w celu oczyszczenia z metali ciężkich może powodować niebezpieczne zaburzenia równowagi elektrolitowej.Pomysł, że wystarczy pić wodę lub lemoniadę, aby „oczyścić organizm” jest również niebezpieczny dla nerek i ogólnego metabolizmu. Zamiast ekstremalnych środków, organizm potrzebuje stałego wsparcia: zbilansowanej diety, wystarczającej ilości błonnika do pracy jelit i czystej wody.
Najlepszy detoks to nie jednorazowa akcja, ale codzienne nawyki, które pozwalają własnym organom wykonywać swoją pracę bezbłędnie, bez stresujących wstrząsów.
Czytaj także
- Jak odróżnić „awarię” od dzwonka alarmowego: kiedy miłość do jedzenia zamienia się w kompulsywne zaburzenie
- Dlaczego mózg buntuje się na diecie: psychologia załamania, której dietetycy nie rozpoznają

